To zdjęcie ma dla mnie ogromną wartość sentymentalną. Siedzę sobie obok mamy (to ta pani w sukience w paski) i popijam pyszną oranżadę (chyba czerwoną). Teraz nareszcie wiem, gdzie to wszystko się dzieje i to jest dla mnie bardzo, bardzo cenne.
Tak. A skanowanie zdjęć, które są niejednokrotnie bardzo małe, pozwala wydobyć z nich szczegóły, których na małych zdjęciach i bez tej techniki nigdy by się nie dostrzegło, jak choćby ta czerwona oranżada czy drogowskaz. Skanując moje rodzinne zdjęcia i przyglądając się im potem, oglądam je zupełnie innym okiem, dostrzegam nowe szczegóły, coś tam sobie zaczynam przypominać, jakieś kolory sukienki, przyjaciół rodziców z młodości, jakieś niewydobyte do tej pory z pamięci sytuacje. Twarze są wyraźniejsze, większe, są bliżej mnie niż były na tych małych fotografiach.